Kołczygłowy szukam chlopaka
Potrącenie pieszego w Półcznie. Jego stan jest krytyczny! Chyba pół godziny był reanimowany - mówią świadkowie zdarzenia Policjanci na miejscu zabezpieczyli ślady zdarzenia. Co sądzisz na ten temat? W okresie ciszy wyborczej tj.
Znaleziono 3 069 ogłoszeń
Publikacja na na portalu internetowym jakichkolwiek komentarzy mających charakter agitacji wyborczej może zostać uznana za naruszenie przepisów ustawy Kodeks Wyborczy oraz stanowi czyn zagrożony karą grzywny art. Brak komentarza, Twój może być pierwszy. Dodaj komentarz. Wójt Trzebielina z wotum i absolutorium. Wszystkie imprezy w Kołczygłowach do końca sierpnia odwołane. Nawet z córkami chodziłyśmy na treningi. Później gdy córki były już starsze, to przestałam chodzić, bo zawsze denerwowało mnie zachowanie niektórych kibiców. Jak było okej, mecze do przodu, to fajnie.
Kibice klaskali i wołali, a jak coś było nie tak, to i wulgaryzmy się zdarzały. Nie chciałam, żeby córki tego słuchały i to mnie zrażało. No nie zmieniło się to. Jak jest dobrze, to nosimy na rękach, a jak jest troszeczkę gorzej, to się wyzywa od różnych. Jak się ma dzieci, to sport powinien zachęcać całe rodziny, żeby chodziły i kibicowały.
Jak się słyszy tylko wulgaryzmy i gdzieś dochodzi do tego jeszcze alkohol, to jednak mnie to zrażało. Żeby dzieci chodziły na mecze i słyszały, jak ktoś mówi, że ich ojciec jest taki czy owaki.
- pogórska wola spotkanie singli?
- szukam kobiety janowice wielkie?
- Ale w kolejnym konkursie był znowu poza trzydziestką 33 oznaczać.;
- Potrącenie pieszego w Półcznie. Jego stan jest krytyczny! - stolorz.pl.
- morawica samotne dziewczyny?
Nie tylko ojciec, bo wtedy grali również męża koledzy, którzy też przez nasz dom się przewijali i nasze córki od małego uczestniczyły w życiu sportowym. Zawsze śmialiśmy się, że one miały wielu wujków piłkarzy, bo przychodzili do nas porozmawiać i na obiady. Zawsze w domu było pełno zawodników, więc one też rosły w tym środowisku. Córki chodziły, nawet jeździły na wyjazdy.
Zwłaszcza młodsza Marcela jeździła z mężem na mecze wyjazdowe.
Ryszard Mądzelewski: Świętej pamięci dziadek Marciniak, gdy miałem treningi tutaj na stadionie, to opiekował się nimi. Z jedną za rękę, a z drugą w wózku. Do Pogoni Lębork jak jeździłem, to Arek Główczewski robił za opiekuna. Fajne czasy. Bardziej mogłem skoncentrować się na treningu. Ma wielu fajnych kolegów. Trzeba przyznać, że zawiązało się dzięki piłce dużo wieloletnich przyjaźni, bo w różnych klubach mąż grał. To jest coś na pewno fajnego, że się to nie urywa w momencie, gdy przechodził do innego klubu, tylko że te przyjaźnie trwały i trwają do dnia dzisiejszego.
Koledzy odwiedzają nas, mąż jest z nimi w kontakcie telefonicznym. Spotykają się co jakiś czas, więc to jest na pewno pozytywne, bo czasami jest tak, że odejdzie się z klubu i te wszystkie przyjaźnie zanikają. Już się nie znamy, nie spotykamy, a tutaj jest inaczej. Fajne jest również to, że jest rozpoznawalny. To też jest miłe, bo nieraz się zdarzało, że mnie kibice zaczepiali. Nawet nie wiedziałam kim oni są. Do przodu? Jak mąż? To też było sympatyczne.
- szybkie randki forum klecza dolna?
- Modne T-shirty z napisami dla chłopaka. Bądź na topie!;
- Pozostałe ogłoszenia;
- Szukasz chłopaka w Niemczech?.
- e randki strzałkowo?
- jabłoń szybki randki?
- Pomorskie Ubranka dla dzieci na sprzedaż - OLX.pl - paka.
Raczej to było sympatyczne. On musiał pogadać z tym, z tamtym, a ja nerwowo potupywałam nogami, bo trzeba było zrobić zakupy, czy po prostu chciałam załatwić z nim jakąś sprawę. Co chwilę ktoś tam podchodził, machał czy kiwał i ja się denerwowałam śmiech. Wolałam iść sama do miasta, bo po prostu tak się nie da śmiech. Szybciej można było wtedy coś załatwić. Trzeba przyznać, że jednak wiele lat dla niej poświęcił.
Od najmłodszych lat grał w Bytovii i to jest jego całe życie. Musiałam się z tym pogodzić. Jakoś to zaakceptowałam. Trochę potu zostawił na tym bytowskim boisku i nie tylko. Jednak to właśnie w Bytovii spędził najwięcej czasu. Chociaż trochę innych klubów było po drodze. Zdecydowanie nie. Gdzieś indziej się poznaliśmy. Zawsze jednak mąż był postrzegany przez pryzmat piłki, bo zawsze były mecze, treningi w gronie kolegów piłkarzy, to zawsze było jego życie. Zawsze byłam nieco z tyłu, trochę z boku śmiech. Wychowanie córek było trudne, gdy mąż był często poza domem?
Podobnie jak wszędzie. W innych domach mężowie też często pracują w delegacji, przez co nie zawsze uczestniczą w wychowaniu swoich dzieci. Jestem z tradycyjnego domu, gdzie ojciec pracował, a mama zajmowała się wychowaniem dzieci. Ja natomiast dzieliłam pracę zawodową z wychowaniem córek.
CZESŁAW LANG. STAL HARTOWAŁA SIĘ W KASZUBSKICH LASACH | Prestiz trojmiasto
Nie zawsze było to łatwe. Miałam jednak pomoc. Nie mogę więc powiedzieć, że w jakichś podbramkowych sytuacjach nikt mi tego wsparcia nie udzielił, bo zawsze mogłam znaleźć wsparcie u swoich rodziców. Jak trzeba było, to podrzucaliśmy na wakacje dzieci do sióstr męża. Trzeba było ten dom trzymać i zazwyczaj robią to kobiety, więc one to trzymają w swoich rękach.
Jest na pewno bardzo koleżeński i pomocny. Może nie zawsze w domu mi pomagał, bo często go nie było. Jeśli chodzi jednak o kolegów z drużynę czy rodzinę, to jest bardzo życzliwy i nie odmówi pomocy. Ja od urodzenia. W tym roku będziemy mieli już 29 rocznicę ślubu. Także trochę czasu jesteśmy już razem. I przez te lata cały czas jesteśmy związani w Bytowem.
A trzymacie gdzieś pamiątki? Bo zapewne jest ich bardzo dużo. Część była pochowana w szafkach. Puchary męża stoją w sypialni. Ostatnio mieliśmy remont i pomyślimy co dalej. Może uda się dla nich znaleźć fajne miejsce. Jak spoglądam czasami na te pamiątki, to myślę, że ten czas, przez który nie było męża z nami, to jednak jakieś efekty przyniósł. Nie zmarnował go, bo gdyby nie było tych medali, pucharów, czy podziękowań, to może miałabym większy żal. Ale tak jak na to spojrzę, to myślę, że jednak coś tam osiągnął.
Zwłaszcza, że piłka zawsze była dla niego najważniejsza.
Jeżeli chodzi o stronę sportową, to na pewno. Jest osobą, która piłce poświęciła dużo czasu i energii. Też był dobrym zawodnikiem, bo choć nie znam się może bardzo na piłce, ale z opinii trenerów, czy osób które dobrze się w tym temacie orientują, to zawsze wyrażali się o nim pozytywnie. Mówili, że jest dobrym zawodnikiem, więc na pewno mam powód do dumy, jeśli chodzi o jego działalność sportową. Na pewno cieszę się, że jest takim życzliwym człowiekiem, bo to też ułatwia życie i daje powód do zadowolenia, że przyjaciele mogą na niego liczyć. Nie jest egoistą, który myśli tylko o sobie, ale też troszczy się o innych.
Potrącenie pieszego w Półcznie. Jego stan jest krytyczny!
Czasami śmiałam się nawet, że on pomaga bardziej wszystkim wkoło niż nam. Jednak z drugiej strony, to gdyby był egoistą, który widziałby tylko czubek własnego nosa, to też nie byłoby dobre. Oj dawno śmiech.