Sympatia randki mietków

W swoich przeszło dziewięćdziesięciu latach Stanisław Mroszczak — teraz w randze majora - zadziwia szczupłą, młodzieńczą sylwetką, żywością ruchów. Niemal codziennie przemierza na piechotę pół miasta, regularnie ćwiczy. Pamiątką po ranie zadanej przez odprysk bomby podczas walk pod Tobrukiem są tylko blizna i ból w nodze, który odezwał się w starszych latach. Wtedy jednak największą pasją młodego Stanisława, syna magistrackiego urzędnika, był sport.

Jako latek cieszył się III miejscem na Podhalu w tenisie stołowym. Był znakomity w piłce nożnej, z nartami na ramieniu przemierzał gorczańskie okolice. Sportowe osiągnięcia zaskarbiły mu uznanie i przyjaźń starszych kolegów — tych z maturalnym świadectwem w kieszeni. Wybuch wojny nie zastał go jednak w rodzinnym mieście.

Piłka nożna - Liga Mistrzów

Świeżo upieczony absolwent gimnazjum starał się akurat o przyjęcie do szkoły melioracyjnej w Wadowicach i stamtąd wracał pociągiem do Nowego Targu, gdy powietrzem wstrząsnął huk nadlatujących samolotów. Pociąg zatrzymał się w Chabówce. Wśród przerażonych ludzi błyskawicznie rozchodziły się wieści o zajęciu Nowego Targu, rozstrzeliwaniach przez Niemców. Niektórzy piechotą lub na furmankach uciekali na Wschód. Pierwszą myślą młodego Mroszczaka była ta o zaciągnięciu się do wojska.

Kto cię będzie szkolił? Rodzina była dobrze zaopatrzona w żywność i niedoszły uczeń szkoły melioracyjnej towarzyszył jej dopóty, dopóki nie trafił na kolegę, który przekonał go, że lepiej, gdyby dalej szli sami.

Nie uszli jednak daleko. Koło Chabówki zatrzymali ich Niemcy, kierując do robót przy moście zburzonym przez wycofujące się polskie wojsko.


  • Zaloguj się w Sympatii?
  • randki w ciemno potworów?
  • sobolew spotkania dla singli?

Wożąc piasek w taczkach, młodzieńcy trudzili się przy moście zaledwie półtora dnia. Potem wykorzystali moment nieuwagi nadzorców, by skoczyć w las, gubiąc pościg. Wkrótce każdy poszedł swoją drogą. Młody Mroszczak — przez Gorce, które znał jeszcze ze szkolnych wycieczek na narty. Górskimi ścieżkami wrócił do domu. Mieszkańcy byli zastraszeni przez niemieckie patrole i wywózki. Niektórych łapano i wywożono na roboty zaraz po wyjściu z kościoła.

Błyskawicznie rozchodziły się wieści o rozstrzeliwaniach — np. Polskie wojsko wycofywało się w rozproszeniu — na południe i na wschód. Zamysł zniszczenia polskiej inteligencji nie pozostawiał już wątpliwości. Kto jeszcze nie stracił ducha, trwał w oczekiwaniu, że napadniętej Polsce ruszą z odsieczą sprzymierzeńcy — Anglia i Francja.

Wkroczenie armii sowieckiej i zajęcie wschodnich terytoriów Rzeczypospolitej zgasiło jednak resztki nadziei. Ze wschodnich rubieży całe rodziny wywożono w głąb Rosji, a niemiecki okupant całe transporty wysyłał na roboty do Rzeszy.

Randki kobiety

Za posiadanie radia groziła kula w łeb, lecz niektórzy i tak nasłuchiwali wieści z Zachodu. Jeden z zakazanych odbiorników był ukryty na Kowańcu. Wtajemniczeni wiedzieli już, że po pierwszym szoku uderzenia na Polskę Anglia i Francja zaczęły się zbroić. Ojciec Staszka Mroszczaka ryzykował wtedy życiem, rozprowadzając w mieście ulotki.

Należał bowiem do tajnego związku. Do jakiego — nie wiedziała nawet matka, tak surowe były zasady konspiracji. W Nowym Targu ukrywali się starsi koledzy absolwenta gimnazjum. Ci, którzy wrócili z wojny obronnej. Coraz głośniej było wśród nich o tym, że we Francji tworzy się polska armia. Młodzi postanowili tam dotrzeć.

Spotkania odbywały się przy ul. Matka jednego z rwących się do walki, Józefa Hubickiego , pozwalała się im gromadzić w pokoju na poddaszu. Brama była wtedy zamknięta, jeden młodych zawsze stał na czatach, a przez okno pokoju wypuszczano sznur, który w razie czego umożliwiał ucieczkę do stodół i potem w pola. I Staszek Mroszczak , którego starsi koledzy znali ze sportowej pasji. Wszystkich było ok. Najstarsi wojskowi mieli po 30 lat. Do Francji chciały się przedrzeć też dwie dziewczyny gotowe zostać sanitariuszkami.

Jedna z nich pracowała już w szpitalu. Mózgiem całej grupy był natomiast mieszkający w innej części miasta, ale pozostający w kontakcie z konspiratorami Kazimierz Koszyca późniejszy autor książki o losach żołnierzy z Podhala, swoich osobistych przeżyciach i dziejach Karpackiej Brygady pt.

Szczególnie polecam te kategorie:

Starsi nowotarżanie pamiętają jeszcze Józka Hubickiego jako przystojnego młodziana, który lubił śpiewać i wygrywał na skrzypcach rzewną melodię: Przytul, uściśnij, ucałuj — może ostatni już raz…. Decyzję o wyjściu przyspieszyło nagłe aresztowanie ponad osób przez Gestapo.

Piłka nożna - Liga Mistrzów

Ludzie byli zabierani z domów o świcie, w bieliźnie, w odgłosach wystrzałów. Miasto zamarło z przerażenia. Teraz nikt nie był już bezpieczny - aresztowani mogli na torturach wydać innych. To przyspieszyło decyzję o wyjściu. Niektórzy nawet nie zdążyli pożegnać się z rodzinami.


  • Piłka nożna - Liga Europy.
  • sopotnia wielka randki 5 minutowe?
  • randki dla samotnych opole?

Kazimierz Koszyca załatwił przewodnika, przedwojennego przemytnika koni, Stanisława Batkiewicza. Miał on przeprowadzić grupę aż do węgierskiej granicy. Przez całkowicie zależną od Niemiec Republikę Słowacką ks.

Film | Muzyka | Pasje – Strona 47 – Kasia with Love

Tiso przekradali się lasami. Aż doszli do granicznej drogi. Ukształtowanie terenu przypominało wąwóz. Dołem co rusz przejeżdżały niemieckie patrole, pobocza wypiętrzały się w kilkudziesięciometrowe skarpy. Przewodnik zalecił rozproszenie się, uprzedził o patrolach. Ustalono miejsce spotkania po drugiej stronie granicy. Wchodząc na skarpę, wszyscy rozglądali się z trwogą. Widzieli jadący patrol. Za pokonanie tych kilkuset metrów każdy mógł zapłacić życiem.

W odpowiednim momencie zaczęli zbiegać w dół. Każdy w odległości metrów od drugiego. Staszek Mroszczak trzymał się blisko równie sprawnego fizycznie Mietka Borowicza. Potem — przez drogę i co tchu — na przeciwległą skarpę. Gdy ochłonęli nieco w punkcie spotkania — przy drzewie po drugiej stronie, nie mogli się doliczyć czterech osób. Poszukiwania nie dały rezultatu.

Jak się okazało już po wojnie - w ręce Niemców wpadły dwie dziewczyny. Dwóch kolegów zniknęło. Czasu na żal i lęk nie było. Reszta musiała ruszać dalej. Wkrótce grupa trafiła na kolejny patrol, ale już węgierski. Oficjalny sojusznik Niemiec na osobiste polecenie premiera otworzył bowiem dla Polaków granicę, a w myśl niepisanej umowy między rządami przepuszczał przez swoje terytorium wojskowych i cywilnych uchodźców.

Na znak dany przez Węgrów grupa z Podhala ruszyła za nimi. Po godzinnym marszu wszyscy dotarli do węgierskiej jednostki wojskowej. Niemiecki, którego uczyli się w szkole, pozwolił im porozumieć się z madziarami. Półtorej godziny po obiedzie podjechał samochód, węgierski podporucznik pożegnał Podhalan, pocieszając, że jadą w dobre miejsce. Nocna podróż trwała ok. Ciarki jednak znów przeszły szmuglowanym po plecach, gdy po przybyciu na miejsce okazało się, że zostali wprowadzeni… do więzienia.