Spotkania dla samotnych jabłoń
Dziewczyna pocałowała ją na szczęście i schowała z powrotem do kieszeni, ciaśniej zawiązując bluzę. Nie podobało jej się, że chłopak nazwał jej skarb szkaradnym i nie podobało jej się, że nim rzucił.
Spotkanie autorskie z Barbarą Kosmowską – ZSCKR w Jabłoniu
Nie potrafiła tego jednak powiedzieć. Jeszcze nie wtedy. Cofnęła się o parę kroków, jasno dając do rozumienia, że to koniec całowania, a żadnych innych relacji nawiązać z nim nie zamierza. Na ten widok chłopak wzruszył ramionami, jakby się nie przejął. Nie chce mi się ciebie odprowadzać — rzucił, po czym wskoczył z powrotem na drzewo, by — jako małpa — znów ćwiczyć swoje piękne i trudne figury.
- Account Options.
- sułkowice samotne dziewczyny!
- kanie portal dla singli!
- spotkania dla singli borowa!
- pcim dla singli!
Poszła dalej, nie rozwodząc się zbyt długo nad zdarzeniem. Cieszyła się, że rubinowa figurka wypadła z kieszeni, bo dzięki temu uchroniła ją od jednego z błędów, których żałuje się długo i przez które nie chce się patrzeć w lustro. Tymczasem kroczyła naprzód, oczekując tego właściwego spotkania.
Wiedziała bowiem, że z tak błahego powodu i dla tak krótkiej, nieistotnej relacji nie zostałaby tu wezwana. Miała rację. Kilka kilometrów dalej, na środku piaskowo-trawiastego oceanu, kwitło drzewo. Nie było to jedno z małych i zabawnie powykręcanych drzewek, jakie można spotkać na sawannie. Nie było to również drzewo tak pokaźne i zapierające dech jak poprzednie, na którym spotkała chłopaka-małpę. Była to zwyczajna jabłoń o dość rozłożystej koronie, nieposiadająca żadnych dojrzałych owoców. Zmęczona drogą dziewczyna usiadła w jej cieniu, opierając się o miękką niczym puch korę.
Dziewczyna była zbyt zmęczona i spalona słońcem, by poderwać się na nogi.
Starczyło jej jednak sił, by wydać stłumiony okrzyk zaskoczenia. Nie, nie bała się. W końcu kto normalny bałby się jabłoni? Nie sądziła jednak, że to właśnie drzewo będzie jej kolejnym towarzyszem rozmowy. Na sawannie musi być ci strasznie gorąco — powiedziała. Nie zawsze jednak mamy wpływ na to, gdzie przyjdzie nam rosnąć. Obejrzyj się za siebie, to je dostrzeżesz. Odwróciła głowę i zobaczyła, że z tyłu, gdzie liście drzewa niemal dosięgały trawy, leżało kilka jabłek. Tylko jedno z nich było całe, choć jeszcze niedojrzałe.
Widać, że spadło z gałęzi dopiero niedawno. Reszta jabłek zaś, a było ich sześć sztuk, wyglądała nie tyle na stare i zgniłe, co nigdy niewykształcone, przypominające raczej drobną pesteczkę niż dorodny owoc.
- wspólnota dla singli głogów małopolski!
- Zauważyliśmy że blokujesz nasze reklamy..
- gąsocin speed randki!
- Dzielni, wytrwali i tacy którzy po prostu chcą pomagać. Wolontariusze!.
Dlaczego tylko jedno jest wyrośnięte? Dlaczego przy tym tak małe i nieidealne? Nie jest jeszcze zbyt duże, bo dopiero spadło na ziemię i musi dojrzeć we własnym tempie. To zaś, że jest nieidealne… co z tego? Kocham je, bo jest moje. Jest drugim jabłkiem, które zrodziło się na tych gałęziach. Dbałam o nie i doglądałam go, a jak czegoś się dogląda, to się to kocha. A jak się kocha, trzeba dać temu spaść.
Pogrążyła się w myślach, próbując zebrać wszystko do kupy. Czy możliwe było, że to właśnie jabłoń ściągnęła ją na sawannę?
- Biała Podlaska.
- sokołów małopolski kluby dla singli!
- club dla singli sopot!
- Mnóstwo niespodzianek.
- sompolno 5 minutowe randki!
Nawet jeśli nie wiedziała lub nie chciała odpowiedzieć, dokąd dziewczyna ma iść? Jak miała wykorzystać enigmatyczną wiedzę, którą przekazało jej drzewo, co z nią zrobić? Jak zwykle pytań było zbyt wiele, za dużo chciała wiedzieć naraz. Ja też miałam w życiu coś, o co dbałam i co kochałam, dlatego musiała pozwolić temu… odpaść. Owoc, o którym mówię, potoczył się daleko i wyrosło z niego duże drzewo.
Samotny chłopiec szuka babci
Drzewo, w którego cieniu nie mogę się skryć — powiedziała po chwili. A jeśli pewnego dnia nie będziesz mogła mnie znaleźć, mam nadzieję, że cienia użyczy ci to jabłko, które wkrótce dojrzeje i zakwitnie. Pogłaskała miękką korę i wstała. I tak siedziała już za długo, nadużywając gościnności jabłoni. Doceniając jej rady i obiecując sobie przemyślenie ich sensu, skinęła drzewu głową i ruszyła z powrotem w kierunku, z którego przyszła. Po kilku krokach zatrzymała się jednak i obróciła. Skoro nie możesz mi pomóc w odnalezieniu drogi, to może chociaż powiesz, kto ukrywał się w wysokiej trawie?
Kto obserwował mnie spomiędzy suchych łodyg, by w końcu je podpalić i zmusić do ucieczki? To jeden z demonów, ale jaki i dlaczego za tobą szedł… to wiesz tylko ty.
Spotkanie autorskie z Barbarą Kosmowską
Jestem pewna, że niedługo znajdziesz rozwiązanie. Podziękowała jabłoni i tym razem ruszyła naprawdę. Odwiązała bluzę z pasa i założyła kaptur na głowę, okrywając się różowym materiałem jak kocem. Nie chciała spalić już wystarczająco spalonej skóry, nie chciała również dostać udaru. Szła przed siebie chwilę, a może parę chwil, aż dotarła do końca sawanny. Okazało się bowiem, że nieskończone pole trawy miało jednak swój koniec, a była nim otchłań.
Za cienką granicą, która wyglądała jakby ziemię od linijki odkrojono nożem, znajdowała się mgława ciemność. Czy znów będę musiała skoczyć? Była na to przygotowana, w końcu robiła to niezliczenie wiele razy. Podeszła do krawędzi i wystawiła nogę.
Jak kochał Stachura
Poczuła chłód. Włożyła ręce do rękawów bluzy, zacisnęła prawą dłoń na rubinowym psie w kieszeni i skoczyła. W ciemności mignęła jej sylwetka czegoś wielkiego. Ale nie czuła strachu. Miała wrażenie, że było to coś dobrego, opiekuńczego. Wielki kłębek miękkiej włóczki albo czarny, skradający się w mroku kot. Był dzień, prawie pół godziny po dziesiątej. Spała dłużej niż planowała, na dodatek wcale się nie wyspała.