Spotkania dla samotnych stara kamienica
gmina stara kamienica
Koszalin, ulica Jana z Kolna 10 — to adres, gdzie samotne bezdomne matki wraz z dziećmi znalazły bezpieczną przystań. Trzeba wyremontować przeciekający dach. Mieszkania dla samotnych bezdomnych matek mieszczą się w starej kamienicy w centrum miasta. Przejęte od miasta lokale zostały pięknie wyremontowane i urządzone dzięki wsparciu wielu firm, instytucji i ludzi dobrej woli.
To jednak nie koniec wyzwań. Miasto przekazało Fundacji do użytkowania — jako część wspólną — poddasze kamienicy, w której znajdują się mieszkania chronione. Złota legenda zainteresowała mnie dzięki historiom świętego Franciszka z Asyżu oraz Marii Magdaleny. Cóż za pole dla wyobraźni!
Za to w historii o świętym Franciszku uwielbiałam fragmenty, gdy na przykład święty całował trędowatego, chociaż się go brzydził, albo jak spotkał na swojej drodze trzy niewiasty tak samo wyglądające i pozdrawiające panią Biedę. Lubiłam też spryt Franciszka; zawsze potrafił rozpoznać diabła i nie ulegał pokusom. Czytałam o tym w napięciu, chociaż wiedziałam, co się wydarzy. Złota legenda to poważna lektura i jak dzisiaj przypominam sobie siebie, dziesięciolatkę zaśmiewającą się ze świętego, myślę, że byłam najszczęśliwszym dzieckiem świata.
W kolejne wakacje babcia podarowała mi Przemiany Owidiusza. Kolejne wakacje — kolejne szaleństwo.
Stara Kamienica ubytování, Stara Kamienica Noclehy - stolorz.pl - Stara Kamienica
Tamtego lata bywałam szybką Atalantą, nimfą tańczącą w wymyślonym lesie na starym adapterze puszczałam piosenki Anny Jantar lub Sambę — sikoreczkę , Medeą z czarodziejskimi ziołami. Wiele lat później czytając Makbeta i zachwycając się trzema wiedźmami, przypomniała mi się Medea Owidiusza. Zachwyciłam się antykiem. Marzyłam, żeby móc przenieść się w czasy antycznego Rzymu, zobaczyć na własne oczy Juliusza Cezara i Kleopatrę, obserwować ich życie zza magicznej zasłony. Nie pamiętam już, w której książce przeczytałam o pożarze Biblioteki Aleksandryjskiej, ale płakałam wtedy rzewnymi łzami.
Wyślij zapytanie do zaznaczonych obiektów
Nie mogłam wówczas wiedzieć, co tak naprawdę mogło tam spłonąć, szkoda mi było po prostu tysięcy książek. Wyobrażałam sobie, że gdybym tam była, mogłabym ich ostrzec i uratować te książki. Powieści historyczne towarzyszyły mi przez kolejne lata. Zanim dotarłam do liceum, znałam całą Trylogię , większość powieści Prusa, Orzeszkowej, Gojawiczyńskiej. Początki liceum to przygoda z wielką literaturą. Zaczęłam poznawać język. Podobały mi się długie powieści: Dostojewski, Tołstoj, Marquez. Annę Kareninę czytałam kilka razy, zachwycając się językiem Tołstoja. Zanurzałam się w Stu latach samotności i nie chciałam wracać do rzeczywistości.
Tamte czasy z ich lekturami nauczyły mnie szukać nie tylko treści. Od pewnego dnia książka musiała dobrze brzmieć, zaczęłam zwracać uwagę na sposób tłumaczenia. Lubiłam ładny literacki język. Zdarzało się, że niektóre zdania czytałam na głos, bo były takie piękne. Mam je podkreślone ołówkiem i wciąż uważam, że ładnie brzmią. Stanowią początek i koniec. Opowieść dziesięciu lat życia z Picassem jego partnerki i malarki, Francois, spowodowała, że dzisiaj jestem historykiem sztuki.
Od tej książki bowiem zaczęła się moja przygoda ze sztuką. Zaczęłam czytać biografie artystów, powieści o malarzach, kompozytorach, rzeźbiarzach. Sonata księżycowa tego kompozytora stała się moim ulubionym utworem muzycznym i do dzisiaj nie usłyszałam nic piękniejszego. Trafiłam na Giorgia Vasari Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów.
Mniej czasu poświęcałam powieściom, a więcej esejom z albumów wystaw, opisom obrazów, czy interpretacjom dzieł sztuki. Zachwyciłam się Picassem i jego geniuszem. Czytałam wszystko o nim i jemu współczesnych. Czytając ją dokładnie wiedziałam, co będą opisywały kolejne strony. Egipcjanin Sinuhe opisuje historię człowieka żyjącego na dworze faraona Echnatona.
Żoną Echnatona była piękna Nefertiti, jakże więc mogłam nie zainteresować się taką lekturą!
- Powiesił się na boisku Uwaga - drastyczne zdjęcia..
- przedmieście dubieckie szukam dziewczyny.
- gmina stara kamienica.
Waltari snuje fikcyjną opowieść, ale zaczęłam sprawdzać, czy wydarzenia z powieści działy się naprawdę. To była moja pierwsza praca ze źródłami historycznymi, chociaż zupełnie nie zdawałam sobie z tego sprawy. Trwało to kilka lat aż do czasu, kiedy pojechałam do Berlina do Muzeum Egipskiego, wtedy jeszcze znajdującego się niedaleko Charlottenburgu, naprzeciw Muzeum Picassa.
W pierwszej sali w oświetlonej gablocie znajdowało się popiersie Nefretete.
Stałam przed wizerunkiem królowej w nieskończoność. Myślę, że na każdym robiła wrażenie. Jest to jedna z najpiękniejszych rzeźb świata i jeśli żona faraona rzeczywiście tak wyglądała, musiała być boginią. Wiele lat później, kiedy Muzeum Egipskie przeniesiono na wyspę muzeów, odwiedziłam je z moimi synami.
Młodszy, który miał wówczas niewiele ponad dwa lata, siedział na podłodze przytulony do mnie i wpatrywał się w Nefertiti ogromnymi oczami. To z tamtych czasów pochodził Totmes III, który nie przegrał żadnej wojny i kiedyś był bohaterem mojego młodszego syna, wtedy rządziła Hatszepsut, pierwsza kobieta — faraon. Wiele lat później kupiłam kompendium wiedzy na temat Echnatona i jego reform. To publikacja Christiana Jacq Echnaton i Nefertiti. Czasem do niej wracam. Egipt fascynuje wszystkich i ja także uległam jego czarowi. Cieszę się, że mój starszy syn lubi książki historyczne.
Chełm: Stara kamienica przy ul. Lubelskiej się rozpada
W trakcie czytania kolejnych książek o sztuce, najbardziej zbliżyłam się do idei renesansu. Podobało mi się odrodzenie antyku, zaczytywałam się z historiach odkrywania starożytnych rzeźb, przeglądałam albumy przedstawiające malarstwo Botticellego, Fra Angelica, Tycjana, Belliniego. Chętnie sięgałam po powieści, ale powoli zaczynałam się denerwować na koloryzowanie historii.
Odkrywałam kolejnych twórców i wycinałam z gazet reprodukcje obrazów do własnej galerii sztuki. Najważniejsze publikacje dotyczące renesansu poznałam już na studiach.
Zapomniany Zamek w Starej Kamienicy
Jacka Bielaka towarzyszy mi czasem w torebce. To duża treść w małej ilości słów. Dzięki wcześniejszym lekturom, setkom przeczytanych książek, mogłam od razu zrozumieć treść Renesansu i w pamięci rozwijać każdy ustęp. Jestem zwolennikiem takich teorii. Nie lubię oddzielać konkretnymi datami różnych okresów w dziejach sztuki, wolę operować kontekstem historycznym, historią idei.
Jak zaczął się renesans Stephena Greenblatta kupiłam sobie w prezencie na początek roku akademickiego i taką dedykację wpisałam na stronie tytułowej. Podoba mi się język literacki i forma przekazu. W całej książce są odniesienia do poematu Lukrecjusza i jego wizji wszechświata. Lukrecjusz zaprzecza istnieniu jakiegoś boskiego planu, co w czasach ludzi renesansu, którzy studiowali jego pisma mogło wydawać się szokujące.
Księga ta i mapa okazały się źródłem bezcennych informacji, bo zawierały zupełnie nieznane nam wersje opowieści o Liczyrzepie. Także w naszej własnej wiosce rozmawialiśmy z polskimi mieszkańcami, słuchaliśmy opowieści z ich życia. Od nich to dowiedzieliśmy się o dziwnych zjawiskach związanych z nasza górą.