Jagiełła randki online
Pożyczył od mamy kasę, sporo tego było, bo jeszcze piwo i lemoniady rabarbarowe, i nawet lody, a potem nie odbierał telefonu, kiedy dzwoniła.
Może po prostu był głodny? Powiedziałam mamie, że święta Teresa też dawała głodnym w potrzebie, to się obraziła. Albo Marian.
odcinek 1980
W konkursie na najlepsze imię miał już złoto, a srebro za bezczelność. Po jednej randce z moją matką poznała go przez internet stanął w progu z walizką. Długo mu tłumaczyła, że chyba niedokładnie się zrozumieli. Musiałam tego słuchać, a potem długo po nim wietrzyć, gdy już udało nam się wypieprzyć go z tą walizką za drzwi. Zdaje się, że w ogóle nie prał skarpet, a uparł się, że jako człowiek dobrze wychowany zdejmie buty. Jezu, co za sztynk! Następny był Eryczek Elegancik. Mama spotykała się z nim przez kilka miesięcy albo była ślepa, albo naprawdę zakochana.
Eryczek wciąż patrzył w lusterko, nosił ze sobą specjalną szmatkę do przecierania butów, nakładał na twarz podkład!!! Na tle jego trupiobladej twarzy wydawały się zawsze zbyt jaskrawe. Potem był jakiś szajbus. Chyba brał narkotyki. Uważał, że wszyscy mają założone podsłuchy. Byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie było straszne.
Randki online w Polsce | Umów się z mężczyznami i kobietami | Badoo
Szczęśliwie ta relacja trwała tylko dwa tygodnie, dlatego nawet nie zapamiętałam jego imienia. Pojawił się też Poeta. Nie to, żebym miała coś do poetów tak ogólnie, wręcz przeciwnie. Ale akurat ten mieszkał ze swoją mamą, choć od mojej był starszy prawie o dziesięć lat. Gotowała mu siostra, pożyczał od niej na fajki i nie pracował. Zamiast tego pisał wspaniałe wiersze o miłości i recytował je na wieczorkach poetyckich.
Mama chodziła na nie i wpatrywała się w niego rozmodlonym wzrokiem. Te w końcu wyrzuciła, uff. Od tamtej pory nie było już żadnego faceta. Trochę się o mamę martwię, chodzi jakaś taka przygaszona, a na wszystkich filmach o miłości strasznie łka. Rozumiem, to już chyba czwarty miesiąc bez nikogo, nie sądzę, żeby kiedykolwiek w życiu była sama tak długo. Oczywiście odbija się to na mnie, bo ciągle jest wkurzona i o wszystko się złości.
Kiedy ostatnio zapytałam ją, czy jest taka wściekła, bo już dawno nie miała żadnego faceta, to spojrzała na mnie tak, jakbym jej kogoś zabiła. A przecież ja już nie jestem dzieckiem, kumam to. Gdyby była singielką z wyboru, a nie z konieczności, to na pewno by nie płakała, że jest samotna i że już sobie życia nie ułoży. Na przykład tydzień temu przyszłam wieczorem, po fakultecie. I zastałam ją w kuchni płaczącą jak bóbr.
To nieistotne. Tak mi po prostu… smutno — westchnęła i otarła łzy kuchenną ścierką. Albo zagramy w coś, na przykład w memo? To zawsze działa. Obejrzyjmy, kup chipsy. Nie przejmuj się, to chwilowe… Takie mnie czasem nachodzą myśli…. Zjadłyśmy wtedy te chipsy i obejrzałyśmy głupią komedię romantyczną, i przez chwilę było lepiej. Bo przecież tego, czego by naprawdę chciała, to ja jej i tak nie mogę dać.
Kurczę, jest inteligentna, ma urok osobisty, długie nogi, blond loki, trzy fakultety, zna kilka języków, każdy ją uwielbia. I co z tego? Nie znam nikogo innego, komu tak cholernie by się w życiu nie udało. Oczywiście nie zawsze tak myślałam. Kiedyś mama była moim guru. Piękna i dobra jak z bajek Disneya. Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, jaka jest w tym wszystkim niesprawiedliwość.

Dlaczego te okropne, grube, niemiłe i głupie matki moich koleżanek mają fajnych mężów, dobrą pracę, łatwe życie, a moja cudowna mama ledwo wiąże koniec z końcem, pracując w trzech miejscach, tłukąc jakieś chałtury, i w dodatku ciągle jest sama? Oczywiście miewałam też wyrzuty sumienia, w końcu to trochę przeze mnie. Ale czy gdyby mnie nie było, coś by było inaczej? Nie sądzę. No i przychodziła zawsze jeszcze jedna myśl. Co ze mną? Czy to się dziedziczy?
Nasze kiedyś
Czy jestem jak mama? Ładna czy nie?
A może będę kiedyś piękna jak ona? I też sobie życia nie ułożę? Zamiast się uczyć, czytam wpisy w pamiętniku i dywaguję nad życiem uczuciowym mojej matki. Zupełnie zwariowałam. Ucz się! Co z tego, że obudziłaś się o dziewiątej, skoro jest już wpół do dwunastej? Co ona, zwariowała? Jakbym w soboty wstawała o dwunastej.
Jagiełły 5a,5b – Wrocław – Internet świałowodowy, telewizja 4K
Nie no, w sumie tak jest. W soboty wstaję o dwunastej, jeśli mnie nie budzą jakieś świry od ulotek. A raz to spałam nawet do szesnastej, z wyciszonym telefonem, i wszyscy myśleli, że chyba umarłam. Skąd ona bierze te pokłady szczęśliwości? Jak to możliwe, że raz ma doła, a raz ćwierka jak wróbelek?
- Krzysztof Matuszewski | Teatr Wybrzeże.
- randki dla seniorów piława górna?
- kozanów randki chrześcijańskie?
- dopiewo spotkania dla samotnych?
- singiel złotoryja?
- e randki wielka wieś?
- szukam kochanka czarny dunajec?
Co tam? Zawsze na początku nazywa ich kolegami.