Wilkowo szybkie randki forum

Chciał uciec, ale Endoriil zdążył się zorientować, że bale sięgają głęboko w ziemię i nikt nie zdoła zrobić podkopu.

Gdyby to było możliwe, z pewnością ktoś by ich pilnował. To nie miało żadnego sensu. Altmer po prostu oszalał ze strachu. Ja i mój oddział. Erin mówił, że to samobójstwo. Bo to Frangeld. Wiesz, co to jest Frangeld?! Bo tu nikt żyć nie może! Złapali pięciu z nas.

Ja jestem ostatni Musimy wiać! Nie chcę stać się przekąską tych barbarzyńców. Zaraz z nimi pogadam i mnie wypuszczą. To moi rodacy. Postanowił spróbować jeszcze raz. Co prawda wódz gdzieś zniknął, ale umięśniona wciąż była w okolicy. Obgryzała jakąś niewielką kość.

Popularne wątki

Nie ulegało wątpliwości, że była to część altmerskiego żołnierza. Chcesz gryza? Przecież wy, Altmerowie, nie żyjecie zgodnie z naszymi tradycjami. To spróbuj - powiedziała i wyciągnęła w jego stronę kość z kawałkiem mięsa. Pochodzę z klanu Woodmer i jestem w drodze w głąb Frangeldu. Muszę porozmawiać z twoim wodzem. Kobieta zamyśliła się. Ten elf faktycznie nie wyglądał na Altmera. Ale może był Bosmerem na służbie altmerskiej?

W ostatnich miesiącach spotkała wielu takich. Postanowiła wezwać wodza. Odeszła bez słowa. Żołnierz altmerski wykorzystał ten moment na dalsze kopanie dołu. Całe dłonie miał już czarne od ziemi, a jego palce krwawiły. Endoriil nie wierzył w sukces tej próby. Po kilku minutach kobieta wróciła, a obok niej stał otyły wódz Latamejów.

Jestem Rannok, wódz wielkiego klanu Latamejów, jedynego klanu, który walczy z najeźdźcą i wciąż jest wolny. Z reguły gotujemy was w kolejności schwytania, ale bacz na słowa, bo jeśli mnie zirytują, to wyprzedzisz w kolejce tamtego. Mówiąc to wskazał tłustym palcem na drugiego jeńca. Altmer zaczął szlochać i rwać sobie włosy z głowy. Jego jasne włosy stawały się czarno-czerwone od mieszanki gleby i krwi, którą pokryte były jego dłonie. Był strzępkiem nerwów. Wódz pokręcił nosem i zrobił krzywą minę. Jego klan znalazł się w granicach Frangeldu, bo został tu zepchnięty przez siły Dominium.

Gdyby tylko mógł, niezwłocznie wyprowadziłby swój lud z tego lasu, którym w dzieciństwie straszy się dzieci wszystkich bosmerskich klanów na północy Valen. Problem polegał na tym, że jeśli wyściubiliby nos z Frangeldu, to zapewne kwestią kilku dni byłoby wytropienie ich i stoczenie decydującej bitwy, której Rannok i jego elfy nie mieli szans wygrać. Kobiety Latamejów w niczym nie ustępowały mężczyznom, ale mieli ze sobą starców i dzieci.

Na tę chwilę wszystkich było około trzech tysięcy. Byli na najgorszej możliwej granicy. Jeśli wyszliby z lasu, padliby pod ostrzami altmerskich mieczy.

Gdzieś na Dolnym Śląsku - Strona 7 - Forum stolorz.pl

Jeśli natomiast poszliby w głąb, zginęliby zapewne w sposób znacznie bardziej brutalny, zabici przez mroczne siły, które rządzą tym miejscem od tysiącleci. Musicie mi uwierzyć! Gnają mnie tu sny Jakieś dziwne sny.

stolorz.pl Szybkie randki

Płonący las, fontanna, miecz Manna wyraźnie ożywiła się na słowo fontanna. Wódz nie zareagował. Mówił o jakiejś "pani", o wilku i o jakichś ruinach. Nie pamiętam, żeby mówił o fontannie, ale zabłądził na patrolu i widział sporo rzeczy, jakich nie widział nikt przed nim. Ale ześwirował po powrocie, a nie przed. Spojrzał na płaczącego Altmera. Dość już gadania. Szykuj się, żołnierzyku, bo jednak nibybosmer mnie nie zirytował. Będziesz więc gościem honorowym jutrzejszego obiadu.

Ha, ha!

Strojenie Yagi w garażu

Nibybosmer zaszczytu dostąpi pojutrze. Od razu ruszę w drogę. Nie musicie się niepokoić. Rannok nie odpowiedział.

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Przystanął tylko na chwilę, przyłożył dłoń do szyi i obrazowo pokazał to, co czekało jeńców - podrzynanie gardła. Manna została chwilę dłużej, ale po chwili sama spuściła głowę i ruszyła w stronę swojego drzewa. Endoriil padł z rezygnacją na ziemię i zaczął kopać dół. Mistrz pada Dołączył a : 07 mar , Posty: Chyba dobrze oddałeś tę najstarszą, bosmerską kulturę, gdzie demony żyją razem z ludźmi. Endoriil znalazł się w nieciekawym położeniu, mówiąc bardzo delikatnie. Żadne błędy mi się w oczy nie rzuciły. Jestem ciekawa, co będzie dalej. Widzę że nabrałeś niezłe tempo.

Doskonale A twoi bosmerowie mają może różki? Endoriil ma szczęście naprawdę Cóż mogło być gorzej. Mogło padać. Bosmer z różkami wygląda uroczo. Wiem tylko, że bywali Bosmerowie, co praktykowali te zwyczaje. Strun Bosmerowie nie mają różków, prawda? Skąd masz Bosmera z różkami? Powiedzmy, że to plemię ma nieco oryginalny gust kulinarny, heh.

Forum Sudety.it

Ale gdzieś sobie zapiszę! Astarte Pierwszy raz chyba kończę odcinek nie zamykając wątku. W sensie, że jest cliffganger. Napisane: 29 lip , Casual Dołączył a : 28 lip , Posty: 7. Taż czasem coś pisze, ale nie tak dobrze Jak to powiedział mędrzec: Czytaj, pisz, czytaj i śpij, a osiągniesz sukces. Napisane: 07 sie , I Przeciągłe wycie wilka dochodziło do uszu Endoriila, gdy próbował zasnąć oparty o jeden z drewnianych bali, które tworzyły jego celę. Stres i lęk o swój los nie były jedynym powodem trudności z zapadnięciem w sen. Latamejowie niemal przez całą noc śpiewali stare ludowe pieśni i tańczyli.

Również w Woodmer, rodzinnej osadzie Endoriila, świętowano ten dzień w sposób bardzo uroczysty i z wielką pompą. Z pojedynczych promieni słońca przebijających się przez korony drzew można było wywnioskować, że właśnie świta. Woodmerczyk był wycieńczony. Prawie nie spał, a do tego był ranny. Miał rozorane wilczymi zębami ramię, które było teraz owinięte zakrwawionym bandażem. Z kolei opatrunek na dłoni nieustannie zsuwał się z niej, ukazując zakrzepłą już krew.

Altmer z celi obok robił wrażenie, jakby mówił do siebie, bądź modlił się do boga, w którego wierzył. To był dzień, w którym miał umrzeć.

Wilk wciąż wył. Oparł się o bale i mówił: - Niech ktoś tu podejdzie.