5 minutowe randki wola radziszowska
Od tego weekendu Memorial Day weekend Delta wznowiła na sezon bezpośrednie połączenia pomiędzy Ponta Delgada a Nowym Jorkiem, więc bez przesiadek w 5 godzin można się dostać ze środka oceanu do domu. Mieliśmy wczesny lot, więc nie dużo pospaliśmy i pewnie ze zmęczenia nie ogarnąłem moich paszportów i pan celnik mnie nie wypuścił z Portugalii. Zabrał mi amerykański paszport i kazał dać paszport na którym wjechałem do Portugalii, czyli Polski.
Oczywiście ja go nie miałem tylko Ilonka, która już przeszła celników i sobie gdzieś poszła z wyłączonym telefonem. Wszystko się dobrze skończyło, znalazłem Ilonkę, wróciłem z paszportem do celnika i odzyskałem wszystkie dokumenty. Lot był krótki i szybko zleciał. Jest to nowe, sezonowe połączenie, więc samolot był pusty. Można się było wyłożyć, przespać, bloga napisać Udało się, udało nam się zaliczyć kolejną strefę czasową. Każdy prawdziwy podróżnik ma jakiś cel.
Jedni chcą zaliczyć jak najwięcej krajów, dla innych liczą się cuda świata, inni chcą być w każdym kraju lub zdobyć najwyższy szczyt na każdym kontynencie czy kraju. Cokolwiek to jest powoduje, że ludzie znajdują sposoby aby pojechać dalej i wbić kolejną pinezkę na mapę. Dla nas takim bodźcem są strefy czasowe. Za czasów jak byliśmy tylko parą i przez ponad rok mieliśmy związek na odległość to każda nasza randka była w innej strefie czasowej. Tradycję postanowiliśmy kontynuować i naszym podróżniczym celem jest być w każdej strefie czasowej. Darek dodatkowo utrudnił zadanie i stwierdził, że trzeba zaliczyć każdą strefę na każdej półkuli.
Tak więc z 24 stref zrobiło się Azory stały się naszą 22 strefą czasową, a 17 nie biorąc pod uwagę podziału na północ - południe. Szczerze, nie wiem czy byśmy się wybrali na Azory. Dla nas była to wyspa na środku oceanu, która jakoś do nas nie przemawiała. Portugalia jako kraj to nie tylko kraj na kontynencie Europejskim. Portugalia słynęła z dużej floty morskiej i podbiła w swojej historii wiele wysp jak i terytoriów.
Największą kolonią Portugalii była oczywiście Brazylia. Po ówczesne czasy Portugalii ostała się tylko wyspa Madera oraz archipelag wysp Azory. Tak więc jak chcesz zaliczyć całą Portugalię to na Azory też trzeba się wybrać. Zanim jednak wylądujemy na Azorach, wypożyczymy nasze małe autko Volkswagen Golf i ruszymy na odkrywanie wyspy to musimy wylecieć z Madery. Po śniadanku z pięknym widokiem na ocean ruszyliśmy na lotnisko. W końcu mamy dostęp do lounge.
Im mniejsze lotnisko tym mniejszy lounge ale wodę i kawę można wypić za darmo więc nie można narzekać tylko korzystać. Samo lotnisko jest atrakcją turystyczną w naszym mniemaniu. Oczywiście lotnisko nazywa się Cristiano Ronaldo. Najsłynniejszy piłkarz Portugalii urodził się na Maderze, więc nic dziwnego, że lotnisko nazwane jest na pamiątkę najsłynniejszego obywatela tej wyspy. Zresztą koszulki i inne gadżety z Ronaldo można spotkać tu na każdym kroku.
Wybudowanie lotniska na wyspie, która ma dość ograniczoną powierzchnię, do tego strome i skaliste urwiska, na pewno nie należało do łatwych rzeczy. Dlatego lotnisko wybudowane jest na palach. W miejscu gdzie klify schodzą stromo do oceanu a pas startowy powinien dalej biec, wybudowali asfalt na palach. Dzięki temu i oszczędzają miejsce i sprawiają, że wybudowanie lotniska stało się możliwe.
W pewnym momencie życia, jak chcesz podróżować i zdobyć kolejne lądy to napotykasz na dziwne sytuacje. My doskonale wiedzieliśmy, że kolejny samolot to będzie coś małego, może nawet ze skrzydełkami. Wiedzieliśmy też, że pewnie zrobią nam przeszkolenie z kamizelek itp. Nie spodziewaliśmy się jednak zobaczyć maski tlenowej przygotowanej na naszym stoliku Po szczęśliwym starcie wylądowaliśmy szczęśliwie na jeszcze mniejszym lotnisku na Azorach.
To lotnisko nazywa się na cześć naszego papieża, Jana Pawła II. Ogólnie Portugalia jest bardzo wierząca, ale Azory chyba wygrywają. Udało nam się wylądować na Azorach akurat w czasie ich największego święta, festiwal Jezusa Pana od Cudów wolne tłumaczenie Christ Lord of Miracles. Święto to przypada na piątą niedzielę po Wielkanocy i epicentrum jest właśnie w Ponta Delgada na wyspie Sao Miguel. Na początku nie bardzo rozumieliśmy o co chodzi z tymi wszystkim ołtarzykami.
Moja pierwsza reakcja była - ale oni są wierzący - i skojarzyło mi się z Indiami gdzie ołtarzyki są na każdym rogu.
Domaniewek reviews |
Potem Pani w hotelu wytłumaczyła nam, że jesteśmy w idealnym momencie bo wszyscy świętują. Ulice w mieście będą zamknięte i ciężko będzie przejść ale za to poza miastem nie będzie nikogo. Zostawiliśmy bagaże w hotelu, zrobiliśmy naradę przy mapie i piwku i zdecydowaliśmy wyruszyć w drogę. Jakie było nasze pierwsze wrażenie? Skawina i Radziszów 40 lat temu… Ołtarzyki kojarzyły mi się z procesjami i drogą krzyżową.
Azory zawsze jednak będą nam się kojarzyć z zielonymi pagórkami, krowami gdzie nie spojrzysz i cwaniakami na rogu pod sklepem, prawie jak w Skawinie lata temu. Azory mają ok dziewięć wysp w swoim archipelagu. My wybraliśmy Sao Miguel bo po pierwsze wyczytaliśmy, że ma jakieś szlaki górskie do zaoferowania, a po drugie ze względu na bezpośrednie połączanie do Nowego Jorku. Tak dobrze czytacie. Z tej wyspy lata non-stop samolot na JFK. Hiki mieliśmy zaplanowane na jutro. Niestety najfajniejszą trasę nam zamknęli, bo osunęła się ziemia i szlak jest nie do przejścia.
Speed Dating Kraków – najszybsza droga do zakochania!
Dziś skupiliśmy się na objechaniu wyspy, zobaczeniu co w trawie piszczy i rozeznaniu się w terenie. Wzdłuż wybrzeża przebiega droga, która non-stop ma punkty widokowe.
My stanęliśmy na dwóch. Na pierwszym zobaczyliśmy nawet, że mają budkę z coca-colą więc poszliśmy sprawdzić czy nie mają Red Bulla bo Darkowi się coś przysypiało. Niestety Red Bulla nie mieli ale… mieli piwo, i to takie lane prosto do plastikowych kubeczków. Oczywiście już jakiś lokalny tankował, tym razem siebie a nie samochód. My mało lokalni bo tylko pstryknęliśmy zdjęcie i pojechaliśmy dalej. Na kolejny punkt widokowy.
Tym razem nie było budki ale biznesu pilnowało dziesięć bezdomnych kotów. A miały co pilnować, bo punkt widokowy składał się z mini tarasu ale przede wszystkim z miejsca na piknik. Były tam przygotowane grille na węgiel drzewny, stoliki no i daszek, żeby zjeść spokojnie w cieniu. Wygląda, że tak właśnie lokalni spędzają weekendy. My na grilla się nie załapaliśmy ale widokiem i kwiatkami się zachwycaliśmy.
Azory zaskoczyły nas kwiatami. Jest ich dużo, są bardzo kolorowe, rosną czasem w nietypowych miejscach i zdecydowanie są miłym urozmaiceniem i dekoracją. Niedaleko miejsca widokowego był zjazd na plażę. Robiło się późno więc dla nas idealny czas żeby odwiedzić plażę.
Spodziewaliśmy się pustek i ładnego zachodu słońca.
Speed dating, szybkie randki Kraków
Po zjechaniu w dół około metrów niestety nie doznaliśmy niczego z tego. Po pierwsze to zdziwiłam się, że niektórzy dopiero teraz idą popływać i tachają swoje ręczniki i inne zabawki na dół na plażę. A po drugie to słońce zachodziło po innej stronie wyspy więc zostało nam tylko obserwowanie fal. My odeszliśmy kawałek od ludzi i znaleźliśmy swoją prywatną plażę. Zrobiliśmy sobie przerwę na piwko i wreszcie uzmysłowiliśmy sobie gdzie my tak naprawdę jesteśmy. A byliśmy dokładnie po środku niczego. Zachód słońca zobaczyliśmy dopiero z autostrady wracając do hotelu.
Dla nas jednak dzień się nie kończył. Priorytet numer jeden to było odstawienie auta, a nie było to łatwe bo do miasta zjechały się tłumy i każdy parkował gdzie popadnie. Nawet już nikt nie zwracał uwagi na znaki zakazu parkowania. Byleby się tylko dało przejechać. Nam się udało jakoś wcisnąć na parking hotelowy, który i tak był zawalony samochodami lokalnych idących do miasta.
Przebieg spotkania
Dopiero teraz Darek mógł zapomnieć o wąskich krętych uliczkach i o parkowaniu na zapałkę, samochodem z automatyczną skrzyniuą biegów. Mógł wreszcie się zrelaksować i pomyśleć o jedzeniu. Jak zwykle w znalezieniu miejsca pomógł nam TripAdvisor.